niedziela, 30 sierpnia 2015

Człowiek z "pół-żelaza" - relacja z zawodów Triathlon Polska Bydgoszcz Borówno

Mija tydzień od zakończenia Triathlon Polska Bydgoszcz Borówno, a ja jeszcze czuję ten dreszcz emocji. W końcu złapałam oddech, a moje ciało powoli powraca do normalnego funkcjonowania. Były to zawody, na których najbardziej mi zależało i właśnie tutaj chciałam się zaprezentować w najlepszej dyspozycji. Jedyne zawody na dystansie 1/2 IM w tym sezonie. W ubiegłym roku wygrałam, choć czas nie był aż tak imponujący (5:43:0), więc wielu mogło sobie pomyśleć, że w tym roku będzie łatwo ze mną wygrać. O tym, czy im się udało i jakie były moje przeżycia podczas tych zawodów opiszę pokrótce poniżej.

Od zawodów Bydgoszcz Triathlon miałam sześć tygodni, aby przygotować się do dystansu jeszcze raz tak długiego. Sporo czasu, choć o tydzień krócej niż w roku ubiegłym. Po Bydgoszczy pozwoliłam sobie na trzydniowy odpoczynek. Nie mniej jednak, załatwianie spraw związanych z wykończeniem mieszkania mocno mi kolidowało ze skupieniem się na wykonywaniu treningów, ale jakoś się udało. Okres dwóch tygodni na początku sierpnia przepracowałam naprawdę mocno. Porównując ubiegły rok, muszę przyznać, że zwiększenie objętości treningów oraz wykonywanych kilometrów, również przełożyły się na prędkość pokonywanych dystansów. Obawiałam się jednego: znając moje "szczęście", mogłam nabawić się kontuzji. Ale słuchałam uważnie swojego organizmu, jak coś zaczęło niepokojąco boleć, wolałam odpuścić jeden trening, aby wrócić z większą siłą dnia
następnego. Na tydzień przed Triathlon Polska Bydgoszcz Borówno, postanowiłam się spróbować w zawodach pływackich na 1600 m podczas "Woda bydgoska" na rzece Brda, aby wiedzieć czy oby na pewno nie przesadziłam z treningami. Nie spodziewałam się, że zajmę wysokie miejsce, ponieważ startowali tam zawodowi pływacy. Mnie jednak ucieszył rezultat 32m:02s, zajmując 4. miejsce w kobietach. Miałam nadzieję, że teraz to może być już tylko lepiej.

Ostatni tydzień przed zawodami Bydgoszcz-Borówno spędziłam dość spokojnie, regenerując się i zbierając siły. Nie wiem czy moja psychika po prostu robi mi psikusy, ale czułam się zmęczona, ospała i nie wiedziałam na co mnie stać. Jednak gdy pojechałam na odprawę techniczną na Stadion Zawiszy w przeddzień zawodów, siły powróciły. Klimat zawodów, widok podekscytowanych zawodników i sam widok pełnej gotowości organizatorów, wprawił mnie w maksymalne skupienie, pełną motywację i gotowość do walki. Wiedziałam, że zawodniczki w tym roku są na wyższym poziomie. Na co mnie stać to do końca nie wiedziałam. Chciałam się zamknąć w okolicach 5h:20m, no maksymalnie 5h:25m.

Broniąc ubiegłorocznego miejsca


Niedziela, 23.08.2015

Pobudka o 7:30, śniadanie, sporządzenie napojów oraz dopakowanie do plecaka tego co potrzeba. Godzina 9:30 - meldunek w T1 w Borównie, sprawdzenie sprzętu, rozwieszenie numeru startowego, kasku, położenie okularów, bidon z napojem i relaks pod płotem na trawie. Humor dopisywał, choć mój poziom stresu podnosił się z każdą minutą, która zbliżała mnie do godziny startu, czyli 11. Fakt, nie biegałam już tak często w "ustronne" miejsce, ale nerwy kumulowały się w środku. Standardowo przed startem rozgrzewka, sprawdzenie roweru w ostatniej chwili przed zamknięciem strefy zmian i udałam się w kierunku jeziora, aby ubrać piankę i stawić się na linii brzegowej.

fot. maratomania.pl
Punkt 11 - START.

fot. maratomania.pl
Wiedziałam, że potrzebuję czasu, aby się dobrze rozpędzić i wpaść w rytm. Czułam, że nie jest źle i podczas nawrotu na drugą pętlę usłyszałam, że jestem druga w kobietach. EH.. No nie jest źle. Płynę dalej. Wychodząc z wody, wiedziałam, że miałam około 2 minut straty do pierwszej kobiety. Dużo, nie dużo, trzeba było cisnąć do przodu. Niewiele po ruszeniu na trasę kolarską minęłam jedną z dziewczyn, która jak myślałam, wyprzedziła mnie w strefie zmian. Myślę: "No to trzeba teraz gonić tę pierwszą." Nie wiedziałam ile mam teraz straty, a komunikaty jakie dostawałam na trasie, wydawały mi się zbyt pozytywne, żeby były prawdziwe. 4 minuty.

Piekielny podjazd


Tylko tyle słyszałam, myślałam, że nie odrobię i zostaje mi tylko bieg, na którym mogłam powalczyć. Na zegarku widzę, że prędkość mam około 32km/h. Nie było tak źle, bo podjazd pod ulicę Gdańską był piekielny. Nie dość, że stromy, to i długi.


Dało w kość, ale nie mogłam się poddawać. Do T2 dojechałam w dobrym samopoczuciu i zapasem sił. Szybka zmiana i ruszam na trasę biegową, która miała trzy pętle.
Tuż po wyruszeniu na trasę biegową mijam się z dziewczyną, która jechała rowerem za mną. Jej kibicka (chyba mama) podpowiada: "masz 3 minuty do numeru 582!" Hmm... Czyżby to mój numer?! A tak, więc dziękuję. Przewaga odpowiednia. W standardowym miejscu, czyli w pobliżu pętli tramwajowej, obok której wiodła trasa biegowa, stali moi rodzice. Nasza konwersacja:
Tata: - Masz 4 minuty
Ja: - Wieeeem.
Mama: - Jest dobrze.
Ja: - No ok. Ale ile mam do pierwszej?!
T; - Jak do pierwszej???!! Przecież Ty jesteś pierwsza!
J: - ????? No dobra, to lecę.

Dość późno dowiedziałam się, że prowadzę, ale to może właśnie dzięki nieświadomości brnęłam w takim tempie do przodu, goniąc tę moją wyimaginowaną zawodniczkę przede mną.
Nie powiem, że było łatwo, że przyszło mi to z lekkością. Miałam łącznie trzy bądź cztery kryzysy, których myślałam, że nie pokonam. A jednak.
Na metę wbiegałam ze świadomością, że dałam z siebie wszystko. Głosy moich znajomych, rodziców, a nawet mojego pierwszego trenera wioślarstwa, dodały mi skrzydeł na ostatnich metrach. Jeden palec w górze. Miejsce z ubiegłego roku obronione i to z jakim czasem - 5 godzin 10 minut i 29 sekund. Niespełna 9 minut przewagi nad drugą zawodniczką i 19 minut nad trzecią.



Dlatego to robię


Tego się nie spodziewałam, ale napawa mnie to entuzjazmem do kontynuowania tego co robię w kolejnych latach. Dla jednych to jest może katorga, zamęczanie organizmów do granic możliwości. Dla mnie to sposób bycia, walka ze swoimi słabościami i temperowanie własnego charakteru. Dlatego właśnie triathlonistów nazywa się ludźmi z żelaza, bo ten sport utwardza nas w pokonywaniu codziennych życiowych problemów.