wtorek, 25 listopada 2014

Off season, czyli treningi zimą - pływanie

Podczas treningów zimą jesteśmy w większości uzależnieni od trenowania wewnątrz budynków, gdyż dni są coraz krótsze i nie każdy chce ryzykować biegając po ciemnym parku czy jeżdżąc po śliskich, mokrych jezdniach. Niektórzy mają ten komfort trenowania w ciągu dnia i tutaj problemu raczej nie ma. Niestety ja tak nie mam :(
Rano wychodzę do pracy kiedy jeszcze jest ciemno i wracam kiedy już jest ciemno. Tak więc większość moich treningów odbywa się tzw. "indoor".

Ten post chciałabym poświęcić jednemu z filarów w triathlonie, czyli pływaniu.
O tej porze roku jest niemożliwe, żeby pływać w otwartych akwenach (no chyba, że mieszka się w Kalifornii lub innym ciepłym rejonie), tak więc nie pozostaje nam nic innego jak okupować jakiś pobliski basen. Zima jest tym okresem, kiedy mamy szansę udoskonalić naszą technikę, wytrzymałość, a także siłę, która jest również bardzo potrzebna w pływaniu. Ci, którzy uważają, że ich technika potrzebuje porządnego podszlifowania, polecam zapisać się na kilka lekcji pływania pod okiem trenera, który "wyłowi" najpoważniejsze błędy i pomoże je poprawić. Osobom, które uważają, że ich technika jest dobra, również polecam skorzystać z chociaż jednej godziny treningu pod okiem trenera. Zawsze jest coś do poprawienia :) A jeszcze lepiej, gdyby ktoś Ciebie nagrał, np. kolega/koleżanka, współlokator, partner, to sam będziesz w stanie zweryfikować co robisz źle.
Jak już ustalimy czy nasza technika pływania jest dostatecznie dobra, proponuję popracować na siłą obręczy barkowej, czyli górnej części ramion, łopatek oraz klatki piersiowej. Dlaczego? A dlatego, że podczas długiego pływania w triathlonie (zwłaszcza przy dystansie 1/2IM i pełnego Ironman'a), silna górna część ciała może dać nam wiele korzyści. Podczas długich dystansów w tiathlonie, każde machnięcie ręką, każdy krok czy przyciśnięcie pedału od roweru może okazać się być na tzw. "wagę złota". Dlatego tak ważne jest wypracowanie sobie najbardziej optymalnych ruchów. Wbrew pozorom, dzięki dobrej części pływackiej można wiele zyskać nad przeciwnikiem. Tak na przykład, 5 minut straty podczas pływania jest trudniejsze do odrobienia niż na przykład podczas biegu. Dlatego też ja postanowiłam zainwestować w wiosełka pływackie Speedo Biofuse Paddles.

Zaraz po nowym zakupie był dzień na test. Pierwsze wrażenie: jakbym pływała w oleju, a właściwie jakbym wkładała ręce w olej. Opór zdecydowanie większy i przede wszystkim czuć, które mięśnie pracują. Wiosełka okazały się dobrym weryfikatorem czy moja technika  jest dostatecznie dobra. Choć na początku uczucie przy pływaniu w wiosełkach lub zaraz po ich zdjęciu jest co najmniej dziwne, to z każdym treningiem sama zauważam postępy. Oczywiście nie poświęcam całego treningu na pływanie w wiosełkach, ale to oczywiście zależy od indywidualnych upodobań. Ja staram się zrównoważyć treningi pływackie i po prostu dzielę trening na trzy części: rozgrzewka bez wiosełek - trening główny w wiosełkach - oraz szybkość/rozpływanie bez wiosełek. Średnio przez trening staram się przepłynąć około 1800-1900m.

Po trzech tygodniach używania wiosełek podczas treningów pływackich, mogę szczerze polecić Speedo Biofuse Paddles. Wykonane są z cienkiego tworzywa sztucznego, który jest zarówno twardy i sztywny, aby stawiać opór, oraz z drugiej strony elastyczny, aby dostosować się do dłoni. Cena (od 65-100 złotych w zależności gdzie kupujecie) jest relatywnie niska w stosunku do wykonania i skuteczności wiosełek.
Rada: Macie dobrą technikę, ale chcecie jeszcze coś poprawić? Polecam wiosełka pływackie. :)