środa, 20 sierpnia 2014

Im dalej, tym... ciężej?

Sierpień jest jednym z końcowych miesięcy zawodów triathlonowych. Ostatnie wysiłki i można ze spokojną głową udać się na zasłużony odpoczynek. Nie wiem jak jest u Was, ale u mnie im bliżej końcówki, tym
ciężej się zmobilizować, ponieważ organizm jest już na tyle zmęczony, że odmawia posłuszeństwa (i choć głowa chce, to ciało nie kooperuje z nią). Nie ukrywajmy, że moja praca wcale też nie pomaga (pomimo, że jest biurowa). Dodatkowy stres z nią związany tylko pogłębia stan ogólnego wyczerpania. W moim przypadku ostatnie zawody już ostatniego dnia sierpnia, więc jak się zmobilizować do wykrzesania ostatnich sił na te ostatnie dni? Po krótce opiszę co ja robię.

Nie twierdzę, że moja metoda jest najlepsza, ale na mnie przynajmniej działa. Z sześciodniowego cyklu treningowego, przerzuciłam się na pięciodniowy. W taki sposób mam dodatkowy dzień na zebranie sił i chęci. Staram się przesuwać dni odpoczynku pomiędzy wolną środą albo czwartkiem oraz dodatkowo wolna niedziela (często w ten dzień podróżuje, więc i tak byłby wolny). Pomimo skróconej ilości dni treningowych, treningi staram się odbyć solidnie i z jeszcze większą uwagą, przede wszystkim żeby nie złapać żadnej kontuzji na sam koniec. De facto, bywam jeszcze bardziej zmęczona niż to bywało wcześniej w sezonie. Dodatkowo staram się stosować tapering, czyli treningi, polegające na zredukowaniu ilości treningów, co ma spowodować wzrost naszej wydajności w najważniejszym momencie, czyli na zawodach. Ja łączę treningi dla pobudzania dodatkowych bodźców, np. pływanie-rower, pływanie-bieg, rower-bieg, itd. W ten sposób mięśnie są dodatkowo stymulowane i przyzwyczajane do nadchodzącego wysiłku. Według mnie, taki sposób treningu zapobiega przede wszystkim monotonii w treningach, zwłaszcza przy przygotowaniach do 1/2 IM (jak to jest w moim przypadku).


Końcówka sezonu to także coraz częstsze myślenie o kolejnym sezonie, co można poprawić, w jakich dystansach wystartować. Ja mam jeszcze jedną myśl, przede wszystkim doprowadzić moje zdrowie do tzw. „ładu”. Nie ukrywam, że moje kolana przeżywają ogromny kryzys i tylko myśl o ostatnich dwóch tygodniach wysiłku pozwala mi o bólu zapomnieć. Wiem, że odpowiedni odpoczynek po sezonie pozwoli mi w jakimś stopniu odbudować na nowo to coś, co powoduje, że uprawiam triathlon. Dla tych, którzy szukają motywacji, albo sposobów jak trenować, polecam przeczytanie książki Mark Kleanthous'a "Triathlon od A do Z. Treningi do wszystkich dystansów". Daje ona nie tylko pogląd na to, co powinno się robić przez okres przygotowawczy, ale także czego można się spodziewać tuż przed, bądź w trakcie zawodów. Jest ona dobrym przewodnikiem zarówno dla nowicjuszy, jak i osób już lekko wdrożonych w "sztukę triathlonu". Więcej na ten temat napiszę w następnym poście. Tymczasem idę zbierać siły na ostatnie zawody tego sezonu.