czwartek, 25 września 2014

I po sezonie

I tak właśnie oficjalnie się skończył sezon triathlonowy w Polsce. Ostatnie zawody, jakie miały miejsce w Bieszczadach, czyli tak zwany „Zaporowy Maraton” zakończyły polski triathlonowy rok 2014. Dla mnie był to drugi rok przygody z triathlonem i chyba lepszego nie mogłam sobie wymarzyć (przynajmniej na drugi rok). Jak możecie przeczytać w moich poprzednich postach, startowałam w Brodnicy, Nieporęcie koło Warszawy, a na zakończenie dołożyłam dystans Half-Ironman w Borównie pod Bydgoszczą.


No to teraz trochę o Borównie…

Pierwszy raz startowałam na tym dystansie. Nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać. Nie wiedziałam jak mam rozłożyć siły i czy jak zacznę tempem z 1/4IM to nie spuchnę. Ale co to by była za zabawa, jakby się nie zaryzykowało. Jeżeli chodzi o pogodę… to nie była ona ani zła, ani dobra. Fakt faktem, na pływaniu już na pierwszym okrążeniu moje dłonie i stopy poważnie odczuły dość niską temperaturę wody. Co wyjście dłoni z wody, próbowałam ocieplać dłonie dodatkowymi ściskami. Nie za wiele to dało, ale chociaż czucia do końca nie straciłam.

Muszę przyznać, że zanim wystartowaliśmy, dystans jednej pętli w wodzie (były dwie pętle po 950m na dystansie 1/2IM) wydawało mi się niesamowicie długie, ale przeżyłam. Równe tempo pływania pozwoliło mi przepłynąć dystans w 41 minut i 31 sekund, co dało mi drugą pozycję w kobietach a 65. ogólnie. Zdjęcie pianki jeszcze w dobiegu do strefy zmian i przekazanie jej moim rodzicom okazało się strzałem w dziesiątkę. 
Ominęłam kołchoz w samej strefie, więc zaoszczędziłam czas na spokojne założenie butów, kasku i okularów. Jednej rzeczy tylko nie przewidziałam. Pomimo optymalnej pogody, pęd wiatru podczas jazdy rowerem, zdecydowanie wychłodził mój organizm. Żadna ilość batonów czy napojów izotonicznych nie potrafiła tak naprawdę zmusić mojego ciała do jeszcze mocniejszej pracy. Na pomoc udali się moi najlepsi kibice, czyli rodzice, którzy mieli w pogotowiu koszulkę z długim rękawem (de facto pożyczonej od koleżanki, która również kibicowała mi na trasie, ponieważ mojej nie mogli znaleźć wśród stosu innych rzeczy w plecaku). Cóż to była za ulga, kiedy ją założyłam. 
Lekcja na dystans Half-Ironman (z mojej perspektywy): kiedy pogoda jest niewyraźna, lepiej ubierz długi rękaw, ponieważ lepiej żeby było Tobie za ciepło niż za zimno. Zawsze możesz przecież podwinąć rękawy bądź ściągnąć koszulkę.

Po zdecydowanym ociepleniu organizmu, byłam gotowa na bieg. Mój timer, czyli tata, po rozpoczęciu biegu powiadomił mnie, że mam 7.minut straty do pierwszej dziewczyny. Szybkie oszacowanie sił, wyrównanie tempa i pogoń za pierwszym miejscem w kobietach. Każdy doświadczony triathlonista powie, że wygrywa się z równego tempa, i tylko ta myśl trzymała mnie w gonitwie (dziękuję wszystkim, którzy mi to uświadomili). Dzieliły mnie trzy pętle biegowe od ukończenia dystansu, który był moim celem w tym sezonie. Na końcówce pierwszej pętli zmniejszyłam różnicę do 2 minut, a początek drugiej pętli tylko 1 minuta dzieliła mnie od miejsca, które istniało tylko w moich marzeniach. Ta informacja nakręciła mnie jak nigdy i wiedziałam, że nie odpuszczę pomimo zmęczenia. Wystarczył kontakt wzrokowy i była to tylko kwestia czasu. Drugą pętlę kończyłam już prowadząc w kobietach.



Prowadzenia nie oddałam i zakończenie sezonu w Bydgoszczy, wygrywając dystans Half-Ironman w kobietach w czasie 5 godzin i 43 minuty, pozwoliło ziścić marzenia, które tylko istniały w moich snach. Mimo to, pozwoliło mi to uwierzyć w siebie, że ciężka praca, wyrzeczenia, pasja i własna determinacja w prowadzeniu treningów na własną rękę, potrafią zdziałać cuda i dać świetne efekty. Satysfakcja jest tym większa, że wszystko sama robię, sama ustawiam sobie treningi, nikt mnie nie kontroluje. I choć mam cięższe dni, jestem w stanie siebie zmobilizować, aby zrobić trening.
Właśnie ten sezon dał mi nadzieję, że pomimo kontuzji i innych problemów, warto spełniać się w tym, co się kocha, jak na przykład sport. Warto mieć pasję i się spełniać, ponieważ nic nie przynosi takiej satysfakcji jak coraz większe sukcesy.



Mam nadzieję, że i Wasz sezon był równie udany, a następny sezon będzie jeszcze lepszy.

I pamiętajcie...