I tak właśnie oficjalnie się
skończył sezon triathlonowy w Polsce. Ostatnie zawody, jakie miały miejsce w
Bieszczadach, czyli tak zwany „Zaporowy Maraton” zakończyły polski triathlonowy
rok 2014. Dla mnie był to drugi rok przygody z triathlonem i chyba lepszego nie
mogłam sobie wymarzyć (przynajmniej na drugi rok). Jak możecie przeczytać w
moich poprzednich postach, startowałam w Brodnicy, Nieporęcie koło Warszawy, a
na zakończenie dołożyłam dystans Half-Ironman w Borównie pod Bydgoszczą.
No to teraz trochę o Borównie…
Pierwszy raz startowałam na tym
dystansie. Nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać. Nie wiedziałam jak mam
rozłożyć siły i czy jak zacznę tempem z 1/4IM to nie spuchnę. Ale co to by była
za zabawa, jakby się nie zaryzykowało. Jeżeli chodzi o pogodę… to nie była ona
ani zła, ani dobra. Fakt faktem, na pływaniu już na pierwszym okrążeniu moje
dłonie i stopy poważnie odczuły dość niską temperaturę wody. Co wyjście dłoni z
wody, próbowałam ocieplać dłonie dodatkowymi ściskami. Nie za wiele to dało,
ale chociaż czucia do końca nie straciłam.
Muszę przyznać, że zanim
wystartowaliśmy, dystans jednej pętli w wodzie (były dwie pętle po 950m na
dystansie 1/2IM) wydawało mi się niesamowicie długie, ale przeżyłam. Równe
tempo pływania pozwoliło mi przepłynąć dystans w 41 minut i 31 sekund, co dało
mi drugą pozycję w kobietach a 65. ogólnie. Zdjęcie pianki jeszcze w dobiegu do
strefy zmian i przekazanie jej moim rodzicom okazało się strzałem w dziesiątkę.
Ominęłam kołchoz w samej strefie, więc zaoszczędziłam czas na spokojne
założenie butów, kasku i okularów. Jednej rzeczy tylko nie przewidziałam.
Pomimo optymalnej pogody, pęd wiatru podczas jazdy rowerem, zdecydowanie
wychłodził mój organizm. Żadna ilość batonów czy napojów izotonicznych nie
potrafiła tak naprawdę zmusić mojego ciała do jeszcze mocniejszej pracy. Na
pomoc udali się moi najlepsi kibice, czyli rodzice, którzy mieli w pogotowiu
koszulkę z długim rękawem (de facto pożyczonej od koleżanki, która również kibicowała
mi na trasie, ponieważ mojej nie mogli znaleźć wśród stosu innych rzeczy w
plecaku). Cóż to była za ulga, kiedy ją założyłam.
Lekcja na dystans
Half-Ironman (z mojej perspektywy): kiedy pogoda jest niewyraźna, lepiej ubierz długi rękaw, ponieważ
lepiej żeby było Tobie za ciepło niż za zimno. Zawsze możesz przecież podwinąć
rękawy bądź ściągnąć koszulkę.
Po zdecydowanym ociepleniu
organizmu, byłam gotowa na bieg. Mój timer, czyli tata, po rozpoczęciu biegu
powiadomił mnie, że mam 7.minut straty do pierwszej dziewczyny. Szybkie
oszacowanie sił, wyrównanie tempa i pogoń za pierwszym miejscem w kobietach. Każdy
doświadczony triathlonista powie, że wygrywa się z równego tempa, i tylko ta
myśl trzymała mnie w gonitwie (dziękuję wszystkim, którzy mi to uświadomili).
Dzieliły mnie trzy pętle biegowe od ukończenia dystansu, który był moim celem w
tym sezonie. Na końcówce pierwszej pętli zmniejszyłam różnicę do 2 minut, a
początek drugiej pętli tylko 1 minuta dzieliła mnie od miejsca, które istniało
tylko w moich marzeniach. Ta informacja nakręciła mnie jak nigdy i wiedziałam,
że nie odpuszczę pomimo zmęczenia. Wystarczył kontakt wzrokowy i była to tylko
kwestia czasu. Drugą pętlę kończyłam już prowadząc w kobietach.
Prowadzenia nie oddałam i
zakończenie sezonu w Bydgoszczy, wygrywając dystans Half-Ironman w kobietach w
czasie 5 godzin i 43 minuty, pozwoliło ziścić marzenia, które tylko istniały w
moich snach. Mimo to, pozwoliło mi to uwierzyć w siebie, że ciężka praca,
wyrzeczenia, pasja i własna determinacja w prowadzeniu treningów na własną
rękę, potrafią zdziałać cuda i dać świetne efekty. Satysfakcja jest tym
większa, że wszystko sama robię, sama ustawiam sobie treningi, nikt mnie nie
kontroluje. I choć mam cięższe dni, jestem w stanie siebie zmobilizować, aby
zrobić trening.
Właśnie ten sezon dał mi nadzieję,
że pomimo kontuzji i innych problemów, warto spełniać się w tym, co się kocha,
jak na przykład sport. Warto mieć pasję i się spełniać, ponieważ nic nie
przynosi takiej satysfakcji jak coraz większe sukcesy.
Mam nadzieję, że i Wasz sezon był
równie udany, a następny sezon będzie jeszcze lepszy.
I pamiętajcie...