Zima to chyba najważniejszy okres
w przygotowaniach do następnego sezonu. I choć w kalendarzu mamy jesień, to za
oknem coraz częściej widać, że zima nadchodzi wielkimi krokami. Jest coraz
zimniej, dni są coraz krótsze co utrudnia nam ułożenie odpowiedniego planu
treningowego (jeżeli już chcemy powrócić do treningów po odpoczynku). Ja
osobiście obiecałam sobie, że cały wrzesień kolokwialnie „zalegnę na kanapie” i
postaram się podreperować moje biedne kolana i zdrowie ogólnie. Wrzesień minął
niezwykle szybko, ale nie ukrywam, że już w połowie tegoż miesiąca, moje nerwy
były na skraju wyczerpania. Zwyczajna, że wszelkie stresy i emocje
rozładowywałam na treningach, tym razem nie miały ujścia. Ale jakoś przetrwałam
(o dziwo, choć niektórych byłam bliska pobicia J
). Tak więc przyszedł czas planowania treningów przygotowujących do sezonu
2014/2015.
Jako, że nie chcę jeszcze
obciążać moich kolan, postanowiłam, że moją wydolność będę budować jeżdżąc na
ergometrze wioślarskim. Może się niektórym wydawać to śmieszne, ale pomyślcie – kiedy jechaliście
ostatnio ponad godzinę bez przerwy na ergometrze? Nie wiesz, więc spróbuj. J
Po
10 latach wiosłowania mogę śmiało powiedzieć, że jazda na ergometrze angażuje
każdą partię ciała, każdy mięsień, od nóg po kark. A jak jeszcze będziesz przy
tym myślał co robisz, to i nawet głowę
W większości w klubach widzę, że
ludzie nie jadą więcej niż 15 minut, ale uwierzcie, z każdym treningiem
zwiększajcie czas treningu na ergometrze, a rezultaty przyjdą. Wioślarstwo jest
sportem wytrzymałościowym, a każdy wioślarz wie, że jak przychodzi sezon
zimowy, to ergometr musi być twoim najlepszym przyjacielem. Jeśli włączysz
trening na ergometrze w Twój plan treningowy, gwarantuje – nie pożałujesz. Poza
tym moje treningi również składają się z dwóch godzin pływania na basenie w
tygodniu oraz od 2-4 godzin na rowerze stacjonarnym, bądź trenażerze tygodniowo
oraz treningu siłowego.
Co do masy ciała (wagi), to
uważam, że nie należy się przejmować, jeśli ona wzrośnie. Nie mówię tutaj o
10-20 kilogramach w górę, ale o lekkich wahaniach do 5kg. W moim przypadku
organizm tak reaguje na zimę, buduje sobie „zapas” ciałka na zimne dni.
Oczywiście staram się nie objadać, żebym nie miała problemów ze zrzucaniem wagi
na wiosnę. Moje wahania wagi są też rezultatem, że nie biegam teraz regularnie,
a raczej wcale. Po pierwsze, dlatego, że chcę aby moje kolana odpoczęły, a
po
drugie, że jak już wracam z pracy to jest ciemno. Dla bardziej ambitnych,
jeżeli nie mają dobrze oświetlonej drogi do biegania, polecam tak zwane „latarki-czołówki”.
W taki sposób, możemy widzieć co jest na drodze gdzie biegniemy. Niestety nie
dla wszystkich jest to komfortowe, ale to chyba kwestia przyzwyczajenia.
Nie mniej jednak, dla chcącego
nic trudnego. Jak dobrze rozplanujemy sobie treningi, to na wiosnę będzie
łatwiej, a tym bardziej na zawodach, które de facto są za niedługo J